Polski system oświaty przeszedł wiele gwałtownych zmian w ciągu ostatnich dekad. Zlikwidowane zostały gimnazja, które zastąpiła ośmioletnia podstawówka, kolejne ekipy rządzące wprowadzały i likwidowały nowe przedmioty szkolne. Polska szkoła przeszła też dwa niezwykle trudne sprawdziany - pandemię COVID-19 oraz kryzys uchodźczy spowodowany wojną w Ukrainie. Obecny rząd wprowadził teraz nowy, prawdziwie rewolucyjny przepis. Zmieniono zasady zadawania i oceniania zadań domowych.
Jak wprowadzono tę reformę?
Zadania domowe to jedna z tych rzeczy, które najmocniej kojarzą się z tradycyjną szkołą. Częstotliwość oraz forma ich zadawania budziła od dawna kontrowersje wśród rodziców i uczniów. Według obiegowych opinii zadań domowych jest po prostu za dużo, są trudne i czasochłonne, a w dodatku wymuszają na rodzicach wspólne wykonywanie prac z dziećmi w domu. Obecna ekipa rządząca obrała sobie więc za cel likwidację obowiązkowych zadań domowych, umieszczając ten postulat na słynnej liście 100 konkretów na sto dni. W kwietniu 2024 roku weszło w życie rozporządzenie, zgodnie z którym w klasach 1-3 szkoły podstawowej nauczyciel nie będzie mógł zadawać prac domowych (z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających pracę dłoni u dziecka), a w klasach 4-8 odrabianie zadań będzie nieobowiązkowe (wykonanie lub niewykonanie pracy w domu nie podlega już ocenie). Przepis ten dotyczy jedynie prac pisemnych oraz projektów praktyczno-technicznych. Uczniowie szkół podstawowych nadal mają obowiązek przygotowywania się do sprawdzianów, powtarzania poznanego materiału oraz czytania lektur.
Likwidacja zadań domowych – potencjalne korzyści
Zwolennicy najnowszej reformy podkreślają korzyści płynące z likwidacji obowiązkowych prac domowych. Ich zdaniem dotychczasowe metody nauczania zwiększają przemęczenie uczniów, prowadzą do zmniejszenia zainteresowania nauką oraz zwiększają nierówności edukacyjne. Dzieci nie zawsze otrzymują należytą pomoc w domu, dlatego pozostają same z wykonywaniem czasochłonnej pracy domowej. Obrońcy ministerialnego rozporządzenia twierdzą ponadto, że zadania domowe nie są zadawane we właściwy sposób. Nauczyciele bowiem, nie mogąc zdążyć z realizacją obszernej podstawy programowej, wyznaczają uczniom prace, które powinny być wykonywane na lekcji.
Zadania domowe – dlaczego są potrzebne?
Najnowszy pomysł MEN spotkał się z krytyką ekspertów i praktyków, zajmujących się edukacją. Swoje krytyczne uwagi pod adresem pomysłodawców formułują nie tylko nauczyciele, ale także psycholodzy i specjaliści z zakresu nauk pedagogicznych. Wszyscy oni zwracają uwagę na fakt, że zadania domowe są dzieciom po prostu potrzebne, ponieważ uczą samodzielności, odpowiedzialności i prawidłowego zarządzania czasem. Rozsądnie zadawane prace domowe są skutecznym sposobem przyswajania wiedzy, pozwalają też uczniom pracować we własnym tempie, co nie zawsze jest możliwe podczas zajęć szkolnych. Eksperci zauważają ponadto, że to właśnie likwidacja zadań przyczyni się do zwiększenia nierówności edukacyjnych wśród uczniów. Dzieci, które gorzej radzą sobie z nauką, stracą możliwość powtarzania materiału omówionego na lekcji, jeżeli nauczyciel nie zada pracy domowej. Likwidacja zadań stanowi też poważną ingerencję w metody pracy nauczyciela. Wprowadzenie reformy szybko i bez konsultacji z ekspertami godzi w nauczycielską autonomię i osłabia i tak już nadwerężony autorytet pedagogów.
Szkoła po reformie
Rozporządzenie obowiązuje zbyt krótko, żeby można było mówić o tym, jakie efekty przyniosła likwidacja zadań domowych. Skutki reform edukacji zauważalne są zazwyczaj dopiero po dłuższym czasie. Jedno jest pewne – rodzice, którzy chcą, żeby ich dziecko osiągnęło edukacyjny sukces, będą je motywować do systematycznej i wytrwałej nauki w domu.